Ruch Światło-Życie Archidiecezji Gnieźnieńskiej

Byliśmy w Warszawie, modliliśmy się za Polskę

Czy brak zamówionego autobusu, półtoragodzinne czekanie na darmo i to w środku nocy, może zniechęcić oazowiczów do udziału w wielkiej modlitwie za Polskę? Nie! A od takiej właśnie przykrej niespodzianki zaczęła się nasza pielgrzymka na czuwanie modlitewne, zainicjowane przez nasz Ruch Światło-Życie dnia 6 czerwca.

Przed trzecią nad ranem mieliśmy ruszyć autokarem z Janikowa i Inowrocławia do Warszawy. My, czyli czterdziestka oazowiczów, młodzieży i rodzin z diecezji gnieźnieńskiej. Niestety, z powodu błędu dyspozytora autokar wcale nie przyjechał…. Gdzy piszący te słowa chciał już zrezygnować z wyjazdu i wrócić do domu, jedna ze studentek zaproponowała przedostanie się do trzeciej stolicy Polski pociągiem. Spóźnienie będzie, ale nas w Warszawie nie zabraknie! Sprawdziliśmy połączenia w internecie i pojechali z Inowrocławia przez Toruń do Warszawy. Kolejnych kilka osób pojechało zaś własnym samochodem.

Po przyjeździe dość szybko dotarliśmy na plac Piłsudskiego,opanowany już przez kilkadziesiąt tysięcy dzieci, młodych i dorosłych oazowiczów. Spotkałem na placu wielu starych znajomych, których lata całe nie widziałem. Powiewały nad nami flagi i transparenty z różnych stron Polski, ale także z innych krajów Europy i świata. Prócz oazowiczów zjechało wiele osób z innych ruchów i wspólnot. Czas upływał nam na modlitwie; tańczyliśmy też żywiołowo na cześć Pana. ks. Adam Wodarczyk, moderator generalny Oazy, wygłosił płomienną katechezę o potrzebie ponownego wołania o Ducha świętego dla Polski i Polaków. Nie przyjechaliśmy zaiste wspominać li tylko, ale przynieść w sercach przed Boży tron dzisiejszą Polskę i świat. O godz. 16 został odsłonięty wielki granitowy krzyż na pamiątkę krzyża, pod którym modlił się tu za Polskę Jan Paweł II w czerwcu 1979.

Niestety, niedogodność połączeń kolejowych sprawiła, że już po Mszy musieliśmy opuścić rozmodlony plac i udać się w podróż powrotną pociągiem.

Było coś niepowtarzalnego w tej modlitwie kilkudziesięciu tysięcy ludzi w sercu wielkiej metropolii. Wokół nas tętniło normalne życie wielkomiejskie, a my się głośno modliliśmy… Na szczęście do momentu wyjazdu ze stolicy oszczędzono nam deszczu. Oby jednak spadł na Polskę deszcz Ducha!