Ruch Światło-Życie Archidiecezji Gnieźnieńskiej

Kilka słów z pielgrzymki do grobu św. Wojciecha

Pierwszy dzień pielgrzymki rozpoczęliśmy mszą świętą. Piękny moment, w którym możemy powierzyć Bogu wszystkie nasze intencje. I tak właśnie było. Podczas mszy wszyscy mieli uśmiech na twarzy. Byli na niej wszyscy chętni pielgrzymi, w tym także wspólnota oazowa, do której należę. Po mszy wyszliśmy z parafii Świętego Ducha w Inowrocławiu i zmierzaliśmy w kierunku Strzelna. Wydawać się mogło, że większość ludzi zna się tylko z widzenia. Jednak nie. Od razu poczułam moc tej pielgrzymki, czułam się jakbym znała tych ludzi od zawsze. Czułam, że to właśnie my jesteśmy armią samego Boga. Podczas drogi ludzie patrzyli na nas przez okna i przyjaźnie się do nas uśmiechali.

Kiedy doszliśmy do Markowic, zostaliśmy serdecznie powitani przez księdza proboszcza z tamtejszej parafii. Później dostaliśmy obiad, przez niektórych tak długo wyczekiwany – był pyszny. Zupa pomidorowa z klopsem – z tego cieszył się każdy pielgrzym. Po dłuższej przerwie opuściliśmy Markowice i doszliśmy wieczorem do Strzelna. Na początku był czas wolny, później czas był poświęcony tylko i wyłącznie Bogu. Wtedy właśnie zdałam sobie sprawę, jak wielki jest Bóg i jak wielka jest Jego moc. Poczułam, że to On poprzez naszych księży przewodników przemawia do nas podczas modlitwy wstawienniczej. Czuwanie zakończyliśmy Apelem Jasnogórskim. Pomimo zimna nic nie popsuło nam nastroju po modlitwie.

Następnego dnia szliśmy do Trzemeszna. Jednak zanim wyruszyliśmy uczestniczyliśmy we mszy św. o 7 rano. Było to dla nas rozbudzeniem na następny dzień spędzony z Bogiem. Podczas drogi ku naszemu zdziwieniu wcale nie był czytany żywot świętego Wojciecha, ale fragment książki o Janie Pawle II na ŚDM w różnych krajach. Po drodze mogliśmy zawierzyć się także Matce Bożej podczas modlitwy różańcowej. Droga do Trzemeszna była bardzo długa, jednak nie tak bardzo męcząca. I znów obiad – wydawać by się mogło, że znów będzie zupa. Jednak nie. Był grill. Grill podczas deszczu wiatru i zimna, ale i tak mimo tego nie podawaliśmy się i jedliśmy. Doszliśmy do Trzemeszna pomimo długiej drogi. Najpierw poszliśmy do szkoły, w której spaliśmy, ponieważ w kościele trwały nabożeństwa. Dopiero później, bo o 2030 poszliśmy do kościoła i znów mogliśmy podziękować Bogu za kolejny dzień pielgrzymowania. Następnego dnia ruszyliśmy do Gniezna. Nie zaczęliśmy jak zawsze od mszy świętej, ponieważ to był właśnie nasz cel, do którego zmierzaliśmy – msza święta w katedrze gnieźnieńskiej.

Dotarliśmy do Gniezna około godziny 12. Wchodziliśmy ze śpiewem na ustach. Msza rozpoczynała się o godzinie 1330, przewodniczył jej biskup Bogdan Wojtuś. Później szliśmy na obiad do seminarium i do szkoły. Następnym punktem programu były nieszpory ku czci świętego Wojciecha, tak bardzo przeze mnie wyczekiwane. Sądzę, że są to najpiękniejsze nieszpory jakie istnieją. Specjalnie na nie przyjeżdżają ludzie nawet spoza Polski, jest to piękne przeżycie dla każdego chrześcijanina. Dzień zakończyliśmy procesją do innego kościoła i Apelem Jasnogórskim. Następnego dnia szliśmy na Mszę świętą i procesję na plac św. Wojciecha. Było tam bardzo dużo ludzi, także kapłanów, wszyscy razem łączyliśmy się w modlitwie. Podczas uroczystej mszy kardynał Stanisław Dziwisz poświęcił kaplicę w katedrze nadając jej imię św. Jana Pawła II i św. biskupa Stanisława. Po zakończonej mszy poszliśmy na obiad, po nim wróciliśmy do domu pociągiem.

Sądzę, że była to jedna z najbardziej udanych pielgrzymek do grobu św. Wojciecha. Bardzo mocno przeżyłam ją duchowo. W każdej chwili można było czuć obecność Boga pośród nas. Każdy uśmiech od innej osoby bardziej umacniał mnie w tym, że wszyscy jesteśmy dziećmi Boga i bardzo Go kochamy. Dziękuję Bogu, księżom przewodnikom i każdemu uczestnikowi pielgrzymki za takie jej przeżycie. Bo to lepsze niż grillowanie. Chwała Panu!

Ola Burzyńska