Mam na imię Marlena. Mam 16 lat i od listopada 2010 należę do wspólnoty oazowej przy parafii pw. Zwiastowania NMP w Inowrocławiu. W zeszłym roku byłam na rekolekcjach III˚ Oazy Nowej Drogi w Szlachtowej i po roku formacji zdecydowałam się pojechać na I˚ Oazy Nowego Życia do Janikowa. Oto moje świadectwo:
Na początku cieszyłam się, że mogę znów jechać na rekolekcje. Byłam ciekawa, co tym razem powie mi Pan Bóg, jednak potem ogarnęły mnie różne wątpliwości, czy sobie poradzę. W dniu przyjazdu poczułam się samotna, bo wszyscy się znali ze swoich wspólnot parafialnych lub z jakiś rekolekcji odbywających się w Janikowie w ciągu roku, a ja w sumie nikogo nie znałam. Bałam się, że zostanę odludkiem odłączonym od grupy. Wieczorem poszliśmy do kościoła na modlitwę i na koniec utworzyliśmy krąg, chwytając się za ręce. Zaśpiewaliśmy „Zjednoczeni w Duchu” i to mnie mocno poruszyło, szczególnie słowa: „chcemy razem pracować, chcemy złączyć swój trud”. Zrozumiałam, że właśnie tych ludzi Pan Bóg postawił na mojej drodze, abyśmy byli tutaj razem we wspólnocie i pomyślałam, że chyba jednak nie będzie tak źle. Początek był ciężki, ale szybko odnalazłam swoje miejsce we wspólnocie, którą stworzyliśmy. Można było odczuć, że wszyscy jesteśmy razem i się wspieramy. Ta świadomość bardzo mi pomagała w ciągu tych 15 dni.
Tak zaczęły się rekolekcje. Podczas pierwszych trzech dni Pan Bóg na nowo dał mi poznać główne prawa życia duchowego: Bóg mnie kocha i ma dla mnie wspaniały plan, jesteśmy grzeszni, a przez to oddzieleni od Boga, jednak Jezus, jako ofiara za nasze grzechy, jest pośrednikiem, dzięki któremu możemy do Boga powrócić. Nadszedł dzień czwarty, gdy mieliśmy przyjąć Pana Jezusa jako naszego Pana i Zbawiciela. Klęcząc przed Najświętszym Sakramentem każdy z nas dokonał tego wyboru, ja również. I mimo że tego dnia nie czułam jakiś „fajerwerków” czy uniesień, jak to czasem bywa, to później było widać efekty tej decyzji.
W następnych dniach Pan Jezus mówił „Pójdź za Mną” i zaczął pokazywać mi na wiele sposobów, jak stawać się człowiekiem duchowym. W dniu kiedy rozważaliśmy pierwszą tajemnicę bolesną, modlitwę Pana Jezusa w Ogrójcu, ksiądz w kazaniu na Mszy świętej mówił, że nie można pójść za Jezusem, trwając w grzechu, dlatego musimy nieustannie walczyć i nawracać się. W ciągu dnia gdy tak po prostu rozmawiałam z księdzem, on w pewnym momencie powiedział, że dziś pierwszy piątek miesiąca. Pomyślałam sobie, że rzeczywiście i tak nosiłam tą myśl przez cały dzień. Wieczorem mieliśmy adorację Najświętszego Sakramentu. Zaczęłam zastanawiać się, czy nie warto by pójść do spowiedzi. Po kolei przypominały mi się różne moje grzechy i stwierdziłam, że w sumie mam z czego się spowiadać, jednak bałam się. Bałam się, czy dam radę to wszystko wyznać tym bardziej przed znajomym księdzem. Trzęsłam się prawie jak Pan Jezus w Ogrójcu. Po adoracji mieliśmy indywidualne błogosławieństwo Najświętszym Sakramentem. W momencie gdy ksiądz mnie pobłogosławił, śpiewaliśmy piosenkę, której słowa były takie: Pokój Wam, nie bójcie się, weźmijcie Ducha Świętego, On poprowadzi was. To mnie bardzo umocniło, więc po modlitwie podeszłam do księdza i poprosiłam o spowiedź. Po spowiedzi poczułam ulgę i taką ogromną radość, że Pan Jezus mi przebaczył i teraz mogę zacząć od nowa.
Podczas kolejnych dni Pan Bóg pokazywał mi, co robić dalej. Jak powstawać, gdy upadnę i jak trwać przy Nim, by przynieść owoc obfity. Następnym ważnym dla mnie dniem był dzień z tajemnicą Drogi Krzyżowej. Nasze nabożeństwo było przeprowadzone w dość nietypowy sposób. Przy każdej stacji rozważaliśmy, jakie maski zakładamy w różnych sytuacjach naszego życia i zapisywaliśmy je na maskach, które wcześniej sami zrobiliśmy. Były maski cynika, fałszywie współczującego, oskarżyciela, pocieszyciela, czciciela ciała itd. Gdy Droga Krzyżowa dobiegła końca, spojrzałam na moją maskę i zobaczyłam w niej siebie. Zobaczyłam, że ja często tak postępuję i wiele z tych masek, które były tam zapisane, sama zakładam. Wtedy ksiądz powiedział, żebyśmy położyli swoje maski pod Krzyżem i ofiarowali je Panu Jezusowi. Tak też zrobiłam. Ofiarowałam Mu to wszystko, to jaka byłam i postanowiłam, że nie chcę już tej maski zakładać, ale być sobą. Jednocześnie zobaczyłam w tej masce wielu moich bliskich, którzy są oddaleni od Boga i też te maski zakładają. Zrozumiałam, że to ma być owoc, który ja mam przynieść tzn. pomóc właśnie tym bliskim mi osobom odrzucić maskę i pokazać im drogę do Boga, by nie byli już zagubieni, tak jak zobaczyłam, że są.
Kolejnym wyzwaniem dla mnie było powiedzenie świadectwa na Dniu Wspólnoty w Gnieźnie. Wyznaczył mnie do tego ksiądz, chociaż sama nie bardzo chciałam, bo stwierdziłam, że nie dam rady i nic sensownego nie powiem. Było to dwunastego dnia rekolekcji. Ksiądz powiedział, że wieczorem będziemy mieli czuwanie modlitewne do Ducha Świętego i po czuwaniu mam mu powiedzieć, czy powiem świadectwo. Dobrze, niech tak będzie – pomyślałam. Wieczorem rozpoczęło się czuwanie z modlitwą wstawienniczą. Dwie grupy animatorów modliły się nad osobą, która podeszła i poprosiła o modlitwę. Śpiewaliśmy pieśni i dało się odczuć, że Duch Święty jest wśród nas. Zdałam sobie sprawę z tego, że Duch Święty jest ze mną i mi pomoże. W końcu my jako chrześcijanie mamy być świadkami Jezusa dla innych ludzi. Dajesz świadectwo o Bogu, mówiąc i pokazując to, jak On działa w Twoim życiu. To trudne zadanie, ale podczas czuwania zrozumiałam, że muszę się go podjąć, a Duch Święty mnie w tym umocni. Po modlitwie powiedziałam księdzu, że powiem świadectwo i tak następnego dnia stanęłam przy ambonie w Katedrze Gnieźnieńskiej i dałam świadectwo z rekolekcji dzięki Duchowi Świętemu. Pan Bóg nie dopuszcza przypadków i to też specjalnie zaplanował. Dzięki tej historii z świadectwem zrozumiałam, że to jest sposób, by pomagać innym ludziom. Pan Bóg obdarzył mnie łaską nawrócenia i przyprowadził mnie do Siebie. To Nowe Życie, które mi dał, pozwala mi być szczęśliwą i chcę iść Jego drogą, choć wiem, że nie zawsze jest to łatwe. Bóg jest moją Radością i tą Radością chcę się dzielić z innymi ludźmi, szczególnie z tymi zagubionymi, których tak wiele wokół. Mogę się z nimi tym podzielić, dając świadectwo o Bogu moim życiem. Jeżeli zobaczą owoce mojego życia, poznają Boga, który jest moją siłą.
Dziękuję Bogu za to, że przyprowadził mnie do Siebie i pozwala mi powstawać, gdy upadnę; za to, że daje mi Swojego Ducha, bym mogła trwać przy Nim i dawać o Nim świadectwo. Za to, że mogę dzielić się Bogiem i tą Radością, którą mi daje z innymi, za to, co pozwolił mi przeżyć na rekolekcjach, chwała Panu!
Marlena Świtalska